Choroba legionistów – Prosto z prysznica
Choroba legionistów wywołana bakterią Legionella spowodowała śmierć trzech osób. Musiały umrzeć trzy osoby, żeby Ministerstwo Zdrowia w specjalnym rozporządzeniu nałożyło na właścicieli szpitali, hoteli i akademików obowiązek badań na obecność śmiercionośnej Legionelli.
Brudne, stare rury wodociągowe są idealnymi rozsadnikami tej choroby, wywołującej m.in. niezwykle ciężkie zapalenie płuc. Legionella lubi też klimatyzatory, może być także obecna w wodnej wiertarce, używanej w gabinecie dentystycznym, basenie, oczku wodnym, czy nawet w wężu ogrodowym. W Polsce służby sanitarne interweniowały dotąd zwykle po fakcie.
W grudniu ubiegłego roku choroba legionistów zabiła troje pacjentów Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Jastrzębiu. Bakterię odkryto w prysznicach z ciepłą wodą na Oddziale Okulistycznym. Po trzech miesiącach, 27 marca tego roku, Minister Zdrowia podpisał rozporządzenie nakazujące obowiązkowe badania wody na obecność tej bakterii. Anna Malinowska, Rzeczniczka Głównego Inspektoratu Sanitarnego, zapewniła nas, że trafi ono do publikacji pod koniec tego tygodnia i w ciągu czternastu dni nowe przepisy wejdą w życie.
Kosztami badań na obecność Legionelli rozporządzenie obciąża właścicieli szpitali, akademików, hoteli. Jedno badanie wodociągów kosztuje od 500 do 600 złotych. Częstotliwość badań określono w rozporządzeniu. Jest uzależniona od oceny skażenia – wyjaśnia Alicja Książek z Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarnego w Katowicach. Gdy na przykład skażenie jest średnie, badania trzeba powtórzyć po 4 tygodniach i jeśli wynik nie ulegnie zmianie, przeprowadzić czyszczenie oraz dezynfekcję. I wtedy znów powtórzyć badanie.
Według szacunków sanepidu, budżet średniej wielkości szpitala zostanie odchudzony z tego tytułu o kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie. Każdy bowiem szef placówki ma obowiązek przedstawić Gis aktualne wyniki badań. Tymczasem z roku na rok rośnie liczba wykrywanych przypadków zakażeń – w 2004 było to tylko osiem osób, zaś w ubiegłym roku już 97.
Źródło: Dziennik Zachodni, Agata Pustułka